Z bólem serca stwierdzam, że dziś piątek. W normalnej sytuacji pewnie ogarniałaby nas niezmierzona radość, ale... no cóż... Jednakże nie traćmy ducha! Ostatecznie w piątek jedziemy do Warszawy. Potem rekolekcje, Wielkanoc, długi weekend, matury, kolejny długi weekend, biwak i wakacje ;] Jakoś to będzie...
Życzę miłych ostatnich chwil normalnej egzystencji
1 komentarz:
Warszawa... pozostaje mi pooglądać sobie zdjęcia w google. Fajne to co dodałaś, takie wiosenne jest ^^ Słońceee jest za oknem ;)
Prześlij komentarz